ls-s1e3

Rozdział IV: Sonia i jej nowy Pan

Z Aleksandrem poznaliśmy się przypadkiem. Wystarczyło parę niedokończonych rozmów, anegdot, szczerych pytań i pomyślałam, że jest człowiekiem, któremu można zaufać. Jak nigdy dotąd! Pewnie dlatego od razu w mojej głowie pojawiły się słowa Dostojewskiego, że „niekiedy spotykamy ludzi zupełnie nam obcych, którymi zaczynamy się interesować od pierwszego wejrzenia, jakoś raptownie, znienacka, zanim choć słowem się do nich odezwiemy”. Facet chyba wiedział co mówi – wszak cierpiał na niezwykłą nadpobudliwość seksualną. Ryzyko skrzywdzenia przez Aleksandra jest duże, ale – kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Szybko okazało się, że mamy podobne pragnienia i fantazje, więc czemu by tego nie zrealizować?

Aleksander ma jednak większe doświadczenie w świecie BDSM niż ja.

Bycie jego uległą Su. stanowi dla mnie nie lada wyzwanie. Jeśli ktoś z Was myśli jednak, że BDSM to lateks, klapsy i kilka dziwek w trakcie pieprzenia, to się może poważnie rozczarować. Pełne oddanie, zaufanie, szukanie zmysłami i przekraczanie granic, które wprawiają w drżenie całe ciało – to prawdziwe oblicze sadomasochizmu.

Czym jest bycie Su. w moim mniemaniu? Bezwarunkowa uległość swojemu Panu.

Tego dnia, kiedy się spotkaliśmy, pogoda była paskudna. Uwielbiam deszcz, więc zupełnie nie przeszkadzał mi spacer wzdłuż rzeki. Bardzo klimatyczne miejsce, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że parę kilometrów dalej miejskie życie pędzi, jak oszalałe. Tutaj mogliśmy się zatrzymać, złapać oddech i… Namiętnie całować.

Nie wiem czy Aleksander zdaje sobie sprawę z tego, jak mocno na mnie działa. Na tyle mocno, że nie mam nic przeciwko temu, żeby opierał mnie o zimny i mokry beton. Jego nadzwyczaj opanowany i spokojny tembr głosu świdruje moje wnętrze za każdym razem, kiedy pada komenda.

–Chcesz tego, Suko?

To moment, kiedy z pewnej siebie i twardej Soni, zamieniam się w uległą Su. Chwycił mnie zręcznie za włosy i mocnym ruchem, który spowodował lekki ból, usadowił mnie na klęczkach przed sobą. Nie poczułam się urażona, wprost przeciwnie. Od początku dawałam mu znać, czego chcę. Hmm… Wspominałam już, że lubię się ślinić? Oczywiście, że chciałam być najlepsza dla swojego Pana. Zanim zdążyłam cokolwiek pomyśleć, miałam już jego kutasa w ustach. Co jakiś czas dociskał tył mojej głowy, kontrolując tempo ruchów. Po chwili zgraliśmy się już idealnie. Fuuuuck! Moje podniecenie sięgało zenitu i gdyby nie spodnie które miałam na sobie, na pewno cała ociekałabym sokami. Starałam się stymulować go jednocześnie językiem, ale ruchy były mocne i szybkie, więc sprawiało mi to jednak problem. Pieprzył mnie w usta idealnie. Pochłonięta obciąganiem nie usłyszałam jego rozkazu. Kurwa, czy zasłużyłam na karę?

Nie pozwolił mi skończyć. Gra, którą rozpoczął zaczęła się więc przedłużać, co jeszcze bardziej mnie podniecało. Palcami pogładził mój policzek, by po chwili uderzyć w niego całą dłonią.

–Obróć się. Szybko.

Posłusznie obróciłam się i poczułam jego dłoń we włosach. Naprawdę uwielbiam jak to robi. Po chwili kazał mi ściągnąć spodnie i zaczął wymierzać swoją nagrodę. Ból mieszał się z podnieceniem coraz bardziej. Czułam jak buzują we mnie emocje i jedyną rzeczą, której wówczas pragnęłam było oddanie swojemu Panu. Chciałam, żeby mnie posiadł szybko i mocno, bez zbędnego gadania.

Ale mój Pan przerwał.

Hmm… Chyba lubię te jego gry. Kontroluje moje podniecenie, sprawiając, że z każdym dotykiem pragnę go coraz mocniej. Kiedy wróciliśmy do samochodu, wiedziałam, że nie poprzestaniemy na rozmowach. Lgnęłam do niego mocno i oddanie, tak jak Su. do swojego Pana. Usłyszałam kolejny raz jego głos.

–Chcę zobaczyć Twój orgazm.

Nie musiał na niego długo czekać. Ułożyłam się na jego kolanach, tak by mógł zaciskać swoją dłoń na mojej szyi i zaczęłam się bawić swoją cipką. Fuck. Doszłam na jego rękach. Pięknie to brzmi, prawda? Mój Pan chyba też nie mógł się tego doczekać, bo po chwili wyjął swojego kutasa i zaczął się nim bawić. Cudowny widok. Pieścił mnie przy tym jedną ręka i najbardziej żałowałam wówczas tego, że mamy tak mało miejsca w aucie. Wystarczyło jednak, żeby doszedł w moich ustach.

Trzeba przyznać, że smakował idealnie i już wtedy byłam pewna – chcę więcej.