Patrzysz i rozbierasz…
niby przecząco.
Stękasz i dyszysz…
niby gorąco.
Falujesz powietrzem…
niby z fatamorganą.
Wibrujesz z biodrem
niby z miną zmieszaną.
Kipisz z rozkoszy…
niby tylko smakiem.
Pożądliwie i bez ociągania…
niby tylko rankiem.
Niecierpliwie macasz…
niby ty ociemniały.
Rozpaczliwie wciąż wracasz…
niby fantazje zadrgały.
Mokry i speszony…
niby wzrokiem uciekasz.
O wstydzie zapomniałeś…
niby ktoś czeka?
– PoKątna