ls-s1e9

Rozdział IX: Wielki Dzień

Tak. Stało się. W infantylnym serialu, usłyszelibyście pewnie że „w końcu skonsumowali związek”, albo coś w tym rodzaju. O ile można to nazwać konsumpcją. Szukałabym raczej określeń, które ułożone w ciągu, brzmiały by mniej więcej tak: drażnił, prowokował, irytował, całował, KOCHAŁ.

Tak, kochał.

Wcale nie pieprzył, bzykał, wiązał i się narzucał. Jeśli można sobie wymarzyć idealny pierwszy raz z facetem, na którego się tak długo czekało – to moje marzenia są realne.

Zacznijmy od banału. Kolacja, kaczka, pomarańcze, wino, obce spojrzenia i znany zapach perfum naprzeciwko stołu. Idealnie skrojona sukienka tego dnia, podkreślała moją kobiecość i pewność siebie. Obce spojrzenia? Mimowolne otarcia obcych mężczyzn w przejściu? Proszę bardzo.

„Wierzę Ci i ufam Su.”

Wiem, dlatego tu jestem.

Kolacja była niekończącą się grą wstępną. Zapach jego perfum i alkohol stanowiły mieszankę, której nie mogłam długo wytrzymać. Muskał mnie delikatnie od czasu do czasu swoją dłonią i pozwalał rumienić za każdym razem, kiedy jego dłoń zaciskała się mocniej na mojej. Władcze spojrzenie przeszywało mnie aż do najgłębszej głębi. Uległość, dominacja, BDSM? Nie tutaj. Nie teraz.

Po kolacji szybko pochłonęły nas hotelowe wnętrza. Już na korytarzu mój oddech stawał się płytki i nerwowy. Pewność siebie zamieniła się w niepewność i ekscytację. Przez całą drogę, nie powiedzieliśmy ani słowa. Drzwi zamknęły się za nami i poczułam dłoń na moich plecach.

„Zdejmij to”.

Szepnął cicho, i zsunął płaszcz z ramion. Stałam już tylko w samej sukience i wpatrywałam się w przydymione światło. W tle leciała cicha muzyka. Stałam i nie mogłam się ruszyć z miejsca. Tyle czekania, tyle sennych wizji i to już? To się dzieje tu i teraz?

Stanął przede mną i chwycił dłonią mój policzek. Czułam jego ciepło i delikatność. „Gdzie te sznury i krępowanie ciała? Czy te delikatne dłonie mogą zrobić komuś krzywdę i zadać cierpienie?” – pomyślałam. Moja ekscytacja zaczęła się mieszać z żalem. Nie chciałam, żeby robił mi krzywdę. Nie chciałam przez niego cierpieć. Wiem, tyle o tym rozmawialiśmy, a on opowiadał mi o swoich fantazjach z takim przejęciem. Cóż. Nie chciałam za żadne skarby przerywać tego pięknego momentu, żadną dominacją. Nie chciałam być jedynie Su., która posłusznie wykonuje polecenia swojego Pana. Wiem, to dowód oddania ale w tamtym momencie…

Zobaczył to w moich oczach.

Podszedł bliżej i naparł na mnie swoim ciałem. Spojrzał głęboko w oczy i namiętnie pocałował. Nie było tam Pana i Su. Byłam tam tylko ja i on. Pożądanie sięgało zenitu, a jego napierające ciało, zdawało się chłonąć moje idealnie. Nie mogliśmy oderwać swoich ust od siebie. Szybko zaczęliśmy zdzierać z siebie ubrania i po chwili wylądowaliśmy w łóżku, kompletnie nadzy. W pewnym momencie podniósł się i spojrzał mi głęboko w oczy. Byłam kompletnie zdezorientowana. O co mu chodzi i po co przerywa?

„Dzisiaj się zajmę Tobą”.

Po chwili zaczął całować moją szyję. Robił to w sposób, w jaki trudno uwierzyć. Jakbym niewidzialnym palcem wskazywała miejsca, które kurczą się mimowolnie pod dotykiem jego ust. Świdrował językiem całe moje ciało, zbliżając się w kierunku mojej cipki.

Szalałam. Każdy jego dotyk niemalże palił moje ciało i zostawiał niewidzialny ślad. Poczułam go nagle na mojej łechtaczce i pomyślałam, że jak nie przerwie w tym momencie, to zaraz dojdę. Podświadomie wiedziałam, że oboje tego nie wytrzymamy i pierwszy raz będzie krótki ale pełen namiętności i pożądania.

Po chwili wyprostował się i pocałował w usta. Czułam swój smak. Mieszał się z jego zapachem i pożądaniem. Uniósł zręcznie moje biodra i wbił się we mnie głęboko. Aż wydałam z siebie cichy kwil, bo nie spodziewałam się go tak szybko i… Głęboko. Od tego momentu chłonęłam go już całą sobą. Zaplotłam nogi wokół jego bioder. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy i na siłę próbowaliśmy się połączyć coraz szybciej i mocniej. Tak, jakby zaraz miał się podnieść z łóżka i nigdy do niego nie wrócić. Zachowywałam się jak dziecko, które uwielbia słodycze i opycha się nimi na siłę. Do oporu. Do bólu brzucha. Nie mogłam się nasycić jego obecnością, chciałam, żeby ta chwila trwała ciągle. Poczułam znajome ciepło, które zaczęło narastać w moim podbrzuszu – Fuck. Ja, On… W końcu…

Tak.

Głęboko i mocno. To jak balans między jawą a snem. Znajome ciepło i nagły przypływ szczęścia.

Obopólnego. Jednocześnie.

Teraz jestem jego Su.