Geometria Uczuć – rozdział 4

Geometria Uczuć – Rozdział IV

Ścisnęło ją w żołądku. Patrzyła, jak Anna stoi przed lustrem i czesze swoje długie blond włosy. Aleksandra uwielbiała nawijać je na dłoń i lekko ciągnąć. Anna w tym momencie zawsze otwierała usta i delikatnie jęczała, przymykając brązowe oczy. Były tylko trochę jaśniejsze od oczu Aleksandry, które zdawały się niemal czarne. Teraz w wyobraźni zobaczyła inne oczy, niebieskie, które działały na nią hipnotyzująco. Wiedziała, że spotka się z właścicielem tych oczu, i to jeszcze tego samego wieczora. Stąd to nieprzyjemne uczucie w żołądku. Chciała być w porządku wobec Anny. A z drugiej strony ta miała męża i od początku znajomości mówiła, że go nie zostawi.

To była końcówka lata. Aleksandra siedziała na ławce nad jeziorem w Iławie i gapiła się na przepływające żaglówki. Sunęły delikatnie po błękicie tafli i ten widok był urzekający. Pozwalał wyrzucić wszystkie złe myśli. A trochę ich miała. Te o byłym chłopaku, który wciąż nie był gotowy na związek; o matce, która nie umiała jej kochać tak, jak Aleksandra potrzebowała. Właściwe czuła, że nikt nie potrafi jej kochać. Możliwe, że sama siebie też nie potrafiła. I wtedy właśnie pojawiła się Anna. Usiadła obok niej. Taka jasna, uśmiechnięta, z rozwianymi blond włosami i w białej sukience sięgającej przed kolano. Później się dowiedziała, że była tam służbowo. I że tak jak Aleksandra mieszka w Warszawie.
– Pięknie, prawda? – Popatrzyła na Aleksandrę i śmiesznie przekrzywiła głowę. A Aleksandra zapatrzyła się, tym razem na to zjawisko siedzące obok, i aż westchnęła.
– Jak cholera – wypaliła i odwróciła głowę. Nagle wezbrało w niej pragnienie, by wyciągnąć rękę i dotknąć tych włosów. By opuszkami palców sprawdzić fakturę ust. To był moment, w którym poczuła, że chce tej uśmiechniętej kobiety.
– Patrzyłam na ciebie od dłuższego czasu. – Anna była bardzo bezpośrednia. – Czy mogę zrobić coś, żebyś się uśmiechnęła?
– Tak, pocałuj mnie. – Aleksandra nie zastanawiała się długo nad odpowiedzią. Powiedziała to, co czuła i zaczęła się śmiać z własnej głupoty. – W sumie już nie musisz, widzisz, nawet bez tego sprawiłaś, że się śmieję.
– Teraz nie mogę cię pocałować – Anna mówiła zupełnie poważnie – bo ktoś z pracy może mnie zobaczyć. Ale chętnie spotkam się z tobą wieczorem.
Miały iść coś zjeść, ale spędziły pół nocy na ukrytej wśród drzew ławce. Dotykały się delikatnie, głaskały po twarzach i przytulały. I rozmawiały. Już wtedy Aleksandra dowiedziała się, że Anna ma męża i że go kocha. I już wtedy wiedziała, że mimo wszystko chce się z nią spotykać.

Wpis, który właśnie czytasz jest częścią większej całości, którą tworzy dla LustShop Stories Hanka V. Mody. Jeśli jeszcze nie znasz poprzednich części, to szczerze radzimy zacząć od pierwszego rozdziału, bo „Geometria Uczuć” smakuje najlepiej podana od początku 🙂

– No i masz, czego chciałaś – myślała, gdy Anna skończyła czesać włosy i zabrała się za robienie makijażu przed wiszącym na ścianie sypialni lusterkiem. – Czy ja zawsze muszę się nieszczęśliwie zakochać? Bo co mi z tego, że ona też mnie kocha? Na chuj z taką miłością, męża też kocha. Koniec końców ja znów jestem sama. Zawsze sama. Aleksandra skuliła się na łóżku, bo znów poczuła tępy ból brzucha, co Anna zarejestrowała w lustrze, natychmiast się odwróciła i podeszła do dziewczyny.
– Co ci jest? – Patrzyła zaniepokojona gładząc Aleksandrę po włosach.
– Nie lubię, jak wychodzisz.
– Wiem, kochanie, przepraszam cię. – Anna przysiadła na łóżku, wciąż jeszcze była w samych majtkach, i przyciągnęła do siebie nagą Aleksandrę. Poczuła na skórze ciepło jej ciała. Ta przylgnęła do Anny i oplotła ją rękami. Anna głaskała dziewczynę po włosach i plecach. Mogłaby tak siedzieć i siedzieć. Nie myślała wtedy o Adamie. Ale co mogła z tym zrobić? Chciała ich oboje, ale to wydawało się niemożliwe. Raniła Aleksandrę i czasem żałowała, że w ogóle to zaczynała. Wtedy, w Iławie, podeszła do niej dla zabawy. Może nie dla zabawy, bo ta młoda, piękna dziewczyna ze smutkiem w oczach ją zauroczyła, ale nie sądziła, że przerodzi się to w coś poważnego. Teraz nie wyobrażała sobie życia bez niej.
Aleksandra zaczęła się o nią ocierać i poczuła jej usta na swoim prawym sutku. To uczucie przeniosło się na cipkę, zacisnęła uda. Chciała jej, wciąż jej chciała. Sięgnęła do piersi Aleksandry. Pół godziny później leżały spocone i zaspokojone, wtulone w siebie.
– No już, idź. Wiem, że musisz – usłyszała cichy szept Aleksandry.
– Wiesz, że cię…
– Wiem – przerwała jej – ja ciebie też.

Tak, Aleksandra kochała Annę i zupełnie nie rozumiała, dlaczego w takim razie idzie do hotelu na spotkanie z obcym facetem. Nie rozumiała, czemu wciąż wracają do niej jego niebieskie oczy i słowa: „właśnie tak chcę, żebyś do mnie mówiła”. Nigdy wcześniej tego nie czuła. Przyspieszyła kroku. Umówili się za piętnaście minut. Znała numer pokoju, wysłał jej SMS-em.

Adamem targały podobne emocje. Zastanawiał się, co właściwie robi, i dlaczego. Do czego to spotkanie ma doprowadzić? Chodził niespokojnie po pokoju hotelowym, czekając na dziewczynę. Otworzył butelkę wody i już miał napełnić szklankę, gdy usłyszał ciche pukanie. Odstawił szklankę oraz butelkę na stolik i ruszył do drzwi. Stała tam, taka nieśmiała, z rumieńcem na policzkach. Wciągnął powietrze do płuc, by zaraz po tym wciągnąć ją za rękę do pokoju. Zamknął drzwi. Ona spuściła oczy i delikatnie schyliła głowę. I to go zgubiło.

Korekta / Redakcja: Magdalena Polanowska