ls-gu-hvm-08

Geometria Uczuć – Rozdział VIII

Anka postawiła przed Aleksandrą talerz z parującą zupą, po czym wyciągnęła rękę i pogłaskała dziewczynę po policzku. Ta przytrzymała dłużej jej dłoń, muskając ustami jej wnętrze. Uśmiechnęła się ciepło.
– Dziękuję – powiedziała Olka, puściła dłoń Anki i zaczęła jeść domowy krupnik, mrucząc z zadowolenia. – Mmm…, ale dobry.

Wpis, który właśnie czytasz jest częścią większej całości, którą tworzy dla LustShop Stories Hanka V. Mody. Jeśli jeszcze nie znasz poprzednich części, to szczerze radzimy zacząć od pierwszego rozdziału, bo „Geometria Uczuć” smakuje najlepiej podana od początku 🙂

– Pewnie, że dobry, ktoś tu musi was karmić – zaśmiała się Anka i usiadła po drugiej stronie betonowej wyspy, gdzie zazwyczaj jadali. Patrzyła na kochankę, która dopiero wróciła z pracy i nie mogła uwierzyć, że naprawdę tu jest. A było tak blisko by się posypało. Gdy Aleksandra zjawiła się w ich mieszkaniu, myślała, że to już koniec. I to koniec wszystkiego. A to był dopiero początek. Zanim do tego doszło, przegadali ze sobą wiele godzin. To był jednocześnie trudny i piękny czas. Czas, który doprowadził do miejsca, w którym znajdowali się teraz.

***

Adam usłyszał, jak Aleksandra wróciła do domu, a potem głosy swoich kobiet dochodzące z kuchni. Wciąż jeszcze nie mógł w to uwierzyć. Odłożył pracę nad projektem, pochylił się nad biurkiem, oparł głowę na dłoniach i zamknął oczy. Przypomniał sobie moment, gdy Aleksandra stanęła w drzwiach ich mieszkania. To było zaledwie kilka miesięcy temu. Tyle się zmieniło. Wszystko się prawie rozleciało, a jednak potrafili się dogadać, co tylko umocniło ich więź. Więź całej trójki. Aleksandra wywołała wtedy niemałe zamieszanie w ich sercach i myślach, po czym kompletnie pijana zasnęła na kanapie w dużym pokoju. Miał ochotę ją zabić. On i Anna wylądowali w kuchni. I się zaczęło.
– Chyba powinieneś mi coś wyjaśnić! – Anna złapała za papierosa i nerwowo próbowała odpalić zapalniczkę.
– Ja? Tobie? A nie na odwrót? – warknął i wyjął piwo z lodówki. – Zdaje się, że to twoja kochanka. – Anka w końcu odpaliła papierosa i opadła na hoker przy blacie.
– Moja – powiedziała cicho. – Pytanie, skąd to wiesz i czemu ona, do cholery, tęskniła za tobą, jak twierdzi?
– Dobrze, spokojnie. Wydaje mi się, że wszyscy narozrabialiśmy. Ale też wszyscy jesteśmy dorośli i może uda nam się jakoś dogadać. – Adam zaciągnął się powietrzem jak Anka papierosem. Mierzyli się wzrokiem. Dawno temu umówili się, że cokolwiek by się działo, będą starali się powściągnąć emocje i że spróbują rozmawiać. Pewnie dlatego byli ze sobą tak długo i było im ze sobą tak dobrze. Już czas, by przypomnieć sobie tę umowę. – Proponuję, żebyś zaczęła, bo zdaje mi się, że to powinna być twoja opowieść. Ja później opowiem ci swoją.

I opowiedzieli sobie. Anka o tym, jak poznała się z Aleksandrą i o tym, jak nie potrafiła z niej zrezygnować. O targających nią emocjach i wyrzutach sumienia. O miłości, do niego i do niej. Adam słuchał, aż przyszła jego kolej. Powiedział, w jaki sposób on się dowiedział i jak spotkał się z Aleksandrą. Przyznał, że w nim też coś drgnęło, ale że to absolutnie nie wyklucza miłości do Anki. Nie było łatwo. Każde z nich musiało przezwyciężyć swoje ego. Brakowało trzeciej opowieści, ale Aleksandra nie nadawała się do rozmowy. Poszli więc spać, wcześniej przykrywając Aleksandrę i zostawiając jej szklankę z wodą na stoliku obok kanapy. Zasnęli w ubraniach, trzymając się za ręce i nie wiedząc, co przyniesie kolejny dzień.

***

– A ten co? Siedzi zamknięty u siebie? – zapytała Aleksandra.
– Tak, dłubie coś w swoim projekcie – odpowiedziała Anka.
– Chodź go wyciągniemy. – Szalone ogniki zatańczyły w oczach jej kochanki.
– Wiesz, że jak on się na czymś zafiksuje, to go tak łatwo nie wyciągniesz – odparła Anka i pogładziła dziewczynę po krótkich włosach. – Ale my się możemy zabawić. Rozbierz się i przynieś mi w zębach pasek – powiedziała twardo. Lubili takie gierki. Wszyscy troje. – Tak jak przystało na grzeczną sukę – dokończyła z zimnym uśmiechem. Aleksandra odłożyła łyżkę i z błyskiem w oku wyszła szybko z kuchni, by po chwili wrócić naga, na kolanach, z paskiem w zębach.

Anka zadrżała na ten widok. Była jej, tak bardzo jej. Młoda i piękna. I oddana. Anka podciągnęła długą spódnicę, którą miała na sobie i usiadła na krześle, odsłaniając gołą cipkę. Nie nosiła na co dzień majtek, by Adam miał do niej szybki i łatwy dostęp. Usiadła na krześle i rozłożyła nogi. Skinieniem palca pokazała swojej kobiecie, by podeszła. Aleksandra zrobiła to, a Anka wzięła z jej ust pasek i wskazała na swoją mokrą już cipkę. Aleksandra od razu wzięła się za lizanie. Anka westchnęła i spojrzała na drzwi. Stał w nich Adam z filiżanką po kawie. Nic nie mówił. Patrzył. Anka jęczała coraz głośniej. Adam podszedł bez słowa, odstawił filiżankę na blat i wyjął swojego twardego penisa, a następnie wsadził jej w usta. Ssała i lizała z oddaniem.

To było urzekające. Czuć ich oboje jednocześnie. W końcu Adam wyjął sterczącego fiuta z jej ust i zapytał:
– Po co ci ten pasek, skoro nie robisz z niego użytku? Miziacie się tu, a jedna i druga potrzebuje ostrego rżnięcia – strzelił Ankę w twarz, podczas gdy Aleksandra nie przestawała jej lizać i wkładać w nią palce.
– To Anka kazała przynieść ten pasek? – zwrócił się do Olki.
– Tak – odparła tamta, odrywając mokre usta od swojej kochanki, ale nie wyciągnęła z niej palców.
– Widocznie chciała nim dostać. Skończ więc to, co robisz, weź od niej ten pasek i wstań – rozkazał Adam, a Aleksandra zrobiła to bez mrugnięcia okiem. – A ty – zwrócił się do Anki – na kolana, chcę widzieć swoją sukę na kolanach przed jej panem. Już. – Anka wykonała polecenie.
– Świetnie, bierz pas i zlej jej ten zboczony tyłek – powiedział do Aleksandry. Zaczęła uderzać Ankę raz po razie. Adam znów włożył jej fiuta w usta i posuwał ją mocno i głęboko. Krztusiła się, czując jednocześnie piekący ból pośladków.
– Dość – przerwał. Ręka Oli zatrzymała się w powietrzu. – Nie umiesz tego robić. Powinna wrzeszczeć z bólu, a jęczy z rozkoszy. Skoro tak, to ty będziesz mi obciągać, a Anka pokaże ci, jak to się robi. – Zamieniły się miejscami. Anka nie raz już biła swoją kobietę, dobrze wiedziała, jak tamta to lubi. Miała wprawę. Zamachnęła się raz i drugi. Patrzyła, jak Aleksandra obciąga jej facetowi, ich facetowi. Ciekło jej po nogach. Drugą rękę wsadziła między swoje uda i zaczęła pocierać śliską cipkę. Adam jęczał coraz głośniej, oglądając ten spektakl.
– Jak będziesz się przy okazji pieprzyć – powiedział do Anki – to nie skupisz się na tym, co robisz. Klęknij za mną i liż mi tyłek – rozkazał. Posuwał Aleksandrę w usta, czując jednocześnie język swojej nie–żony między pośladkami. Poszła o krok dalej i wsadziła w niego palec, po czym zaczęła poruszać nim w środku. Tego było za wiele. Sapnął głośno, chwycił Aleksandrę za włosy, oderwał od siebie i spuścił się na jej cycki z dzikim jękiem.
– A teraz zliż to wszystko, dziwko – powiedział do Anki, a ta podeszła do swojej kobiety i zlizywała z niej spermę Adama. Co do kropelki. Gładziła ją przy tym i wkładała w nią palce. To było upajające.
– Moja grzeczna suczka. – Adam pogładził Ankę po włosach. – Jesteście obie cudowne, więc teraz połóżcie się obie na plecach, rozłóżcie szeroko nogi i zróbcie sobie dla mnie dobrze. Stał, patrząc, jak zabawiają się swoimi cipkami. Ten widok znów postawił mu fiuta. Zaczął się nim bawić. Walił sobie konia nad dwiema kobietami, nad ich cipkami. A one jęczały, patrząc to na niego, to na siebie. W końcu wszyscy skończyli. Adam spuścił się tym razem na cipkę Anki i kazał wylizać to Aleksandrze, za to fiuta dał wylizać właśnie Ance. W końcu zebrali się z podłogi i trochę ogarnęli.

– No, to teraz zgłodniałem. Czy któraś mi poda obiad? – powiedział. Spojrzały zdziwione na niego. Aleksandra oznajmiła, że nie ma już czasu, bo umówiła się z koleżanką, dała im po buziaku i zniknęła, by przygotować się do wyjścia.
– Wszystko masz ciepłe na kuchence, kochanie. – Anka usiadła rozanielona i zapaliła papierosa, pokazując mu ręką w stronę garów.
– Ja pierdolę, gdzie ta wasza uległość? – Uśmiechnął się.
– Znika zaraz po tym, jak zrobisz nam dobrze. – Anna puściła do niego oczko.
– Obie jesteście popieprzone – westchnął i przystąpił do nakładania jedzenia na talerz. – Dwie baby w domu, a ja muszę sobie sam żarcie nakładać.
– Najważniejsze, że ty nie jesteś popieprzony – odparła Anka i oboje zaczęli się śmiać.

***

Aleksandra wracała autobusem do mieszkania swoich kochanków lekko wstawiona. Po wieczorze, gdy wparowała do nich bojowo nastawiona, wrócił obraz poranka. Rano cała odwaga zniknęła. Obudziła się na obcej kanapie, przykryta kocem i lękiem. Suszyło ją, ale z radością skonstatowała, że ktoś zadbał o jej komfort. Przy szklance z wodą znalazła też tabletkę przeciwbólową, którą z ulgą połknęła. W głowie jej dudniło od wypitego poprzedniego dnia alkoholu i nadmiaru myśli. Nie wiedziała, czy wstać i uciekać, czy może poczekać, aż oboje się obudzą. Domyślała się, że śpią, bo w mieszkaniu panowała cisza. Postanowiła się podnieść i poszukać torebki, by zadzwonić do Marty. Gdy tylko wstała, do pokoju zajrzał Adam. Na sobie miał biały T-shirt i szare dresowe spodnie. Przełknęła ślinę.
– Dzień dobry. – Uśmiechnął się złośliwie. – Jak się spało?
– Ja, ja – zaczęła się jąkać. – Słuchaj, ja.
– Tak, wiem, ty. Wczoraj byłaś pijana – pomógł jej.
– No właśnie i, i…
– Słuchaj, nie męcz się – zlitował się – narozrabiałaś. Mleko się już rozlało. Ale o tym porozmawiamy na spokojnie. We trójkę. A teraz nie panikujmy. Anna już się budzi, da ci ręcznik. Tu są dwie łazienki. Ogarniecie się, a ja zrobię śniadanie – powiedział i zniknął.
– Dobrze – powiedziała cicho, spuszczając głowę, choć już jej nie słyszał. Teraz jeszcze musiała spojrzeć w oczy Annie. Tak bardzo się bała…

Korekta / Redakcja: Magdalena Polanowska