Geometria Uczuć

Geometria Uczuć – Rozdział II

Gdy Anna weszła do mieszkania, była trzecia nad ranem. Zapaliła światło w przedpokoju, zdjęła granatowy płaszcz i powiesiła go w białej szafie. Schyliła się, by zdjąć szpilki.

– Nie zdejmuj ich. – Zatrzymał ją głos Adama. Wyprostowała się i spojrzała na męża. Lubiła go tak nazywać, choć formalnie nie byli małżeństwem.

– Przestraszyłeś mnie, myślałam, że już śpisz. – Uśmiechnęła się i ruszyła w jego kierunku.

– Zostań tam, gdzie jesteś. – Głos Adama był twardy i stanowczy. Przyjrzała się jego twarzy. Nie znalazła na niej uśmiechu, który sprawiał, że na policzkach pojawiały się dołeczki. Niebieskie oczy pozostawały zimne. Znała tę minę. Zazwyczaj oznaczała, że będą się pieprzyć, i to ostro. Przeszył ją przyjemny dreszcz. Wprawdzie dopiero się pieprzyła, ale to było inne pieprzenie. Bardziej miękkie, łagodne. Właściwie można powiedzieć, że się kochała. A Adam zerżnie ją na pewno mocno, bardzo mocno. Miała wrażenie, że nigdy jej się to nie znudzi. Że on jej się nie znudzi.
– Zrobię, co każesz – odparła.
– Wiem. – Adam nadal stał w drzwiach prowadzących do sypialni. Miał na sobie tylko szare, sprane spodnie od dresu, w których tak go lubiła. – Zdejmij spódnicę i majtki – rozkazał. Znów zadrżała i wykonała polecenie. Została w czarnych szpilkach i czarnej bluzce, naga od pasa w dół. Przyglądał się jej. Błądził wzrokiem po jej wydepilowanej cipce, która właśnie stawała się mokra. Wystarczyło, że patrzył. Podszedł powoli i bezceremonialnie włożył jej rękę miedzy nogi i zaczął przesuwać palcami po mokrej cipce. Ślizgał się po niej, a ona czuła, jak staje się coraz bardziej wilgotna.

– Lubisz być moją dziwką, co? – Spojrzał jej w oczy.
– Tak, lubię – odparła i spuściła głowę, ale złapał ją za brodę i zmusił, by na niego spojrzała. – Patrz na mnie, jak do ciebie mówię – warknął.
– Dobrze, przepraszam. – Anna szukała w jego oczach ciepła, które zawsze się w nich kryło, co pozwalało jej oddać się mu w pełni, ale go nie znalazła. Tym razem zadrżała, ale nie z podniecenia.
– Grzeczna dziwka. – Puścił jej brodę i pogłaskał ją po włosach, by za chwilę złapać za nie mocno i pociągnąć tak, że syknęła. Przybliżył swoją twarz do jej twarzy i wysyczał: – a teraz chcę cię widzieć na kolanach, jak liżesz swojemu panu stopy. Już!
– Tak, panie – odpowiedziała i gdy tylko puścił jej włosy, zrobiła, co kazał. Klęczała przed nim z wypiętym, gołym tyłkiem i lizała stopy. Palec po palcu. Zapomniała o zimnym spojrzeniu. Czuła się jego własnością, szmatą, z którą mógł zrobić wszystko, bo mu na to pozwalała, i to ją podniecało. Zaciskała uda, chcąc poczuć w sobie naprężonego kutasa.

– Idealnie się do tego nadajesz – powiedział i opuścił spodnie do kolan. Złapał ręką za sterczącego fiuta i zaczął sobie walić konia, patrząc, jak jego kobieta klęczy przed nim. Podniecała go, i złość na nią wcale tego nie osłabiła. Przerwała lizanie jego stóp i spojrzała w górę. Miała zamglony wzrok, a na twarzy rozmazaną, czerwoną szminkę.
– Panie, pozwól mi go wziąć do buzi – wydyszała.
– Nie, na to sobie trzeba zasłużyć, a coś mi się wydaje, że nie jesteś grzeczną dziewczynką, rób to, co robiłaś. – Anna wróciła do lizania stóp.

Przez głowę przemknęła jej myśl, że on coś wie. Ale skąd miałby, do cholery, wiedzieć!?

Tymczasem Adam jęczał coraz głośniej, przesuwając ręką po swoim fiucie, mocniej i szybciej. Czuł język pracujący wytrwale między palcami. Nagle zapragnął wsadzić te palce w jej mokrą i chętną cipę. Wiedział, że chce go tam poczuć i postanowił jej to dać. Poczuje zupełnie coś innego, niż się spodziewa.

– Dość – wydał komendę, a Anna przestała lizać. – Zostań tak i wypnij się bardziej. – Nie musiał powtarzać, wypięła się w jego kierunku, mrucząc w oczekiwaniu. Stanął za nią i podniósł nogę. Wsadził ją między jej uda i zaczął pocierać. Anna dyszała i ocierała się o jego stopę. Napierała na nią swoją mokrą pizdą i nabrzmiałą łechtaczką. Wsadził w nią duży palec. To było, w jego odczuciu, tak perwersyjne, że kutas zesztywniał mu jeszcze bardziej. Znów położył na nim rękę i zaczął przesuwać. Nie trwało to długo, jęknął, a ona razem z nim, bo w tym momencie zabrał stopę z jej mokrej cipki. Patrzył, jak sperma skapuje na jej pośladki, a ona wije się niezaspokojona. Podszedł od strony jej twarzy.

– Obliż go porządnie. – Zrobiła, jak kazał. Policzki miała zaczerwienione, a wzrok mętny. Dobrze wiedział, czego jej trzeba. Tylko nie wiedział, czy chce jej to dać. Za to, co dziś widział, powinien ją wyrzucić za drzwi. Ścisnęło go gdzieś w okolicy serca. – Idę zapalić – powiedział.
– A ja? – Jej oczy były prawie czarne i okrągłe ze zdziwienia.
– A ty idź do sypialni, weź swój ulubiony wibrator i pieprz się tak, żebym słyszał. Chcę słyszeć w kuchni, jak dochodzisz.
– Dobrze, panie. – Widział, że jest zawiedziona, ale niech się cieszy, że w ogóle pozwolił jej dojść. Była mocno napalona, a prawdopodobnie nie był to jej pierwszy seks tego wieczoru.

– Nooo brawo, chłopie, popisałeś się – mówił do siebie w myślach, zaciągając się papierosem. Z sypiali dolatywały jęki Anny. – Właśnie zrobiłeś coś, czego nie powinieneś robić nigdy w życiu. Nigdy, kurwa. Złamałeś swoje własne zasady. Wykorzystałeś seks jako formę kary i zemsty. Niezły z ciebie skurwysyn. Brawo ty. – Zacisnął dłoń w pięść. Przed oczami stanął mu obraz sprzed kilku godzin. Jego żona gładząca z czułością policzek i usta kogoś innego. Co powinien zrobić?

Doszła szybko i mocno. Wibrator, który w siebie włożyła, pomógł jej w tym. Chciała poczuć w sobie coś dużego i twardego. Potarła łechtaczkę ręką i odleciała.

Gdy w końcu uspokoiła oddech, zaczęła się zastanawiać, co się właściwie stało. Adam był jakiś inny. Zapragnęła przytulenia, ciepłych ramion.

Tym razem nie ramion Adama.

Korekta / Redakcja: Magdalena Polanowska